www.smzagajnik.fora.pl

[jd]

MOJE 3 GROSZE W DYSKUSJI NA FORUM
PRZYZNAJĘ SIĘ: JESTEM WINNA, że Spółdzielnia, czyli my mieszkańcy, musiała wydać 8 tys. zł na ekspertyzę dot. odpadania tynku na sufitach balkonów. Kiedy po kilku

latach próśb i interwencji (najpierw ustnie, następnie na piśmie) lokatorów zajmujących mieszkanie pode mną o naprawę "wyliniałego"sufitu balkonu kierownik dz.techn. nie mógł

już dłużej opędzać się od namolnych mieszkańców postanowił, że to ja zalewam sąsiadów. Przyszedł z gotową koncepcją, którą potwierdził sam sobie opukując oprawkami

okularów przylegające szczelnie do podłoża płytki terakoty i oczyma wyobraźni widząc dziury w fugach, przez które przelewają się strumienie deszczu aż na balkon, znajdujący sie

pod moim. Wprawdzie nie obciążył mnie winą za odpadający tynk u 2 sąsiadów po drugiej stronie klatki schod. ale zagroził mi, że jeżeli nie zerwę płytek to zrobią to za mnie,

obciążając kosztami robocizny. Swoją opinię na temat tej ekspertyzy wyraziłam w sposób określany jako nieparlamentarny.Tak więc przez moją krnąbrność pan Wojciechowski

musiał podeprzeć się ekspertyzą za 8 000. Cena jest wysoka, ale pani ekspertka używała bardziej skomplikowanego urządzenia aniżeli oprawka okularów.
Nie przyznaję się natomiast do współudziału w kolejnym wątpliwym wydatku Zarządu tj. ogrodzenia t.zw. "botanika". Wprawdzie mieszkam w bloku "z widokiem" ale byłam

przeciwna grodzeniu osiedla. Wyraz tego dałam w głosowaniu nad wnioskiem zgłoszonym na Walnym Zgr. w czerwcu 2009r., kiedy to ktoś z mieszkańców wzorem wspólnoty

mieszkaniowej zaproponował grodzenie naszych terenów. Po krótkiej dyskusji, w głosowaniu, wniosek odrzucono.
BRAK JEST ZAPISU TEGO ZDARZENIA W PROTOKOLE WALNEGO ZGROMADZENIA. Nierzetelność protokołowania czy zabezpieczenie się ze względu na później podjętą

decyzję? Przed kim ma bronić ogrodzenie "botanika"? Kosmici jak będą chcieli to i tak wylądują, a dla naszych wrogów (???) otworzenie furtki nie stanowi problemu. Argument, że

to ochrona przed psami (ale już n.p. konie czy wielbłądy można wprowadzać, gdyż zakaz umieszczony na tablicach tych zwierzat nie dotyczy), które obsikują nasadzenia ma pewne

uzasadnienie, ale niewspółmiernie tańsze jest na czas rośnięcia młodych roślin ogrodzenie nasadzeń palikami i połączenie ich taśmą lub linką, co uniemożliwi sikanie na rośliny.

Zakaz wprowadzania psów na trawniki jest niezgodny z obowiązującym Regulaminem utrzymania czystości i porzadku na terenie miasta Łodzi, który to Regulamin nakazuje

właścicielom usuwanie zanieczyszczeń spowodowanych przez podopieczne zwierzęta. Tego należy wymagać i coraz większa grupa właścicieli psów sprząta po nich.
PANIE TYROWICZ! Wiem, że niełatwo jest znaleźć osoby chętne do SPOŁECZNEJ pracy w Radzie Nadzorczej.Nie jest to miła funkcja, jest się narażonym na ataki

sfrustrowanych mieszkańców. Ale skoro się tego podjęło to trzeba liczyć się z głosami osób, przez które zostało się wybranym. Dlatego zgadzam się z p.Piotrem Szmidtem, co do

niewłaściwego stylu rozmowy, a właściwie braku ochoty do rozmowy z przedstawicielami mieszkańców w dniu 2.02.20r. Jeżeli jest Pan w posiadaniu "wystarczającej wiedzy kto i po

co próbuje manipulować częścią niezorientowanych do końca osób..." to należało wykorzystać okazję do wyjaśnienia sprawy a nie zapraszać na "rozmowy osobiste". A gdzie racje

drugiej strony? Czy tylko Pan ma monopol na prawdę, nieomylność, uczciwość, sprawiedliwość i jedynie słuszną ocenę faktów? A jak to się ma do sprawy p. Borkowskiej, z którą

współpracował Pan przez wiele lat w czasie jej 14-letniej pracy w SM? Przez te lata była odpowiednią osobą a nagle stała się nierzetelna i nie budzi już zaufania? Zgoda na remont

lokali na koszt spółdzielni była słuszna w stosunku do innych wynajmujących, tylko nie w stosunku do syna p.Borkowskiej? Dziwna ta moralność.Może Pan wyjaśnić to

rozdwojenie? A jakież to zagrożenie widzi Pan dla nas, mieszkańców części Osiedla Zagajnik, w fakcie zasiadania w Zarządzie SM Zagajnik i Wspólnoty? Czy jesteśmy w stanie

wojny z tamtą częścią osiedla? Nie widzę pola do konfliktu interesów. Może jestem pokręcona ale wydaje mi się, że lepiej było by, gdybyśmy wspólnie dbali o tę część miasta dla

naszego wspólnego dobra, a nie stawiali mur - najlepiej zakończony kolczastym drutem i podłączony pod prąd.
Przeglądając PROTOKOŁY Z POSIEDZENIA RADY NADZORCZEJ ze zdumieniem przeczytałam zapis (z 2.02.20r) następującej treści: "Pan K.Rejbowski poinformował, że

jest konieczne aby Rada Nadzorcza mogła w niektórych przypadkach dyskutować tylko w swoim gronie i aby NIEKTÓRE SPRAWY NIE BYŁY REJESTROWANE".Za wnioskiem

głosowało 9 osób, wstrzymały się 2 osoby.Nasuwa się wrażenie, że coś chce się "zamieść pod dywan".Jeżeli działa się zgodnie z prawem, to nie ma potrzeby niczego ukrywać.

Protokoły są tak ubogie w zapisy, że nie oddają - moim zdaniem - tego co się rzeczywiście działo , a więc nie spełniają swojej roli zapisu wydarzeń. O stosowanej niejawności

protokołu może świadczyć zapis: "Rada Nadzorcza poddała ocenie pracę kierownika Działu technicznego". Koniec, kropka. Tyle zapisu, bo dalej było "niejawnie". A negatywna

ocena pracy kierownika Dz. Techn. jest powszechnie wyrażana przez spółdzielców, czego przykładem było Walne Zgromadzenie oraz posiedzenie RN z częściowym udziałem

mieszkańców w dniu 2.02.10r. Na temat protokołów wypowiadał się już Henryk w swych postach. Wszystko razem daje wiele do myślenia.
Bardzo popieram postulaty forumowiczów o rozpropagowanie tego forum wśród mieszkańców SM Zagajnik. Uważam, że informacja o istnieniu strony internetowej Sp., w tym

forum, na którym można przedstawić swe opinie i podyskutować, powinna znależć się w gablotach naszych klatek. Jeżeli nie zrobi tego Zarząd (mam nadzieję, że na forum

zagląda), to zróbmy to we własnym zakresie, na klatkach, w których mieszkamy. I informujmy w rozmowach znajomych i sąsiadów.

[Henryk]

Nie mogę dłużej milczeć w kwestii protokołów. Pięć i pół roku byłem sekretarzem / i jednocześnie członkiem prezydium /. Ostatnio niektóre - po mojej korekcie - nie trafiały do protokolantki. W listopadzie wersję przeze mnie zatwierdzoną, wysłaną mailem, KTOŚ wyrzucił do kosza. Pocztę odbierają i dekretują Dwaj Panowie. Jeden z nich tekst usunął. Rada nie zaczęła zebrania od przyjęcia protokołu, bo go nie było. NIKT nie był zainteresowany wskazać autora wykroczenia. Na 100% zna go pan Kazimierz Gruszecki. Skoro "taki numer" przeszedł bez konsekwencji i wskazania "elektronicznego intruza", pan przewodniczący zrobił krok dalej. 12.01.2010 zarekomendował Radzie, by czytać wersję przygotowaną przez "Duet Dobrzyńska/Gruszecki". Wersję urzędującego jeszcze, wybranego zgodnie z Regulaminem RN, sekretarza wyrzucił do kosza. / Niektóre fragmenty tego protokołu krążyły w "drugim obiegu"/. Nie chcę interpretować tego faktu, bo chodzi tu o moją osobę. Nie rozumiem, dlaczego ponad 5 lat Pan Inżynier uznawał moje kompetencje filologa za wystarczające, a w styczniu "stracił zaufanie" do moich sprawności językowych. Mam swoją interpretację. Narzuca się ona Czytelnikowi przy lekturze protokołu / wraz z załącznikami / z posiedzenia w dniu 15.XII.2009, szczególnie przy sprawie przedłużenia umowy o pracę dla pana Gruszeckiego.
Potem już było łatwiej.../ Ale to materiał do tematu MANIPULACJA -C.D.N.//
Leon Sikorski, b. sekr. RN.

[Marek.S]

Powyżej usunięto 3 posty ze względu na treść noszącą "znamiona pomówienia"